20 lat wcześniej
Młoda kobieta o ciemnoblond włosach siedziała w salonie na kanapie z dzieckiem na rękach. Jej mąż chodził nerwowo po salonie cały czas zerkając na swoją żonę i dziecko. Wiedział, że to co się ma stać za chwilę jest nieuniknione.
Usiadł koło żony na kanapie i objął ją pocieszycielsko ramieniem. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Kobieta spojrzała przerażona na męża, ale ten już wstał by otworzyć drzwi.
Po chwili do salonu weszły trzy nieznne osoby ubrane w czarne stroje. Czarnoskóry mężczyzna z pewnością dowódca i dwóch młodych blond włosych chłopców, którzy stali za nim. Nieufnie zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu. Jednak w końcu ich wzrok padł na kanapę.
- Proszę mi podać dziecko. - rzekł czarnoskóry mężczyzna.
Kobieta jeszcze mocniej przytuliła dziecko. - Nie proszę... Nie zabierajcie mi go... Przecież jeszcze dużo czasu zanim odkryje...
- Nie możemy ryzykować. - przerwał jej dowódca - Niech mi pani poda dziecko. Proszę mi wierzyć, że nie chce użyć siły, ale jeśli pani dalej nie będzie współpracować będę do tego zmuszony.
- Ale co się z nim stanie?- zapytał ojciec chłopczyka.
- Proszę się nie martwić. Chłopiec będzie miał jak najlepszą opiekę. Jednak nie będziemy mu mogli nic powiedzieć o państwu. - tym razem odezwał się chłopak stojący bliżej drzwi.
- To dla jego dobra. - dodał czarnoskóry.
- Dobrze...
Kobieta ostatni raz spojrzała na chłopca i podała go jednemu z blondwosych chłopaków. Wpadła w objęcia męża i poddała się rozpaczy. Chłopak opatulił dziecko i ruszył w stronę drzwi.
- N-nazywa s-się N-n-nicholas. - zdążyła wyszeptać nim mężczyźni wyszli z domu.
"Będzie mu tam dobrze. Tam będą tacy jak on" - pocieszała się w myślach kobieta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz